Dziś będzie o rozległym temacie Śmierci.
Moje rozważania zaczęły się już jakiś czas temu i są nadal chwile, gdy o tym sobie przypominam.
Zaczerpnęłam opinii wielu ludzi w tej sprawie.
Ona, lat 23
Po śmierci będzie tak jak sama sobie to wyobrażasz. Ktoś znajomy przeżył śmierć kliniczną i opowiadał o światełku.
Ona, lat 23
Będą tam wszyscy ludzie. Będziemy też i my i będziemy się razem dobrze bawić.
On, lat 29
Po śmierci nie będzie nic. jesteśmy tylko mięsem.
On, lat ~50
Nie wiem. Tego nikt nie wie. Moim zdaniem to potomstwo jest w pewnym sensie przedłużeniem życia.
Także, nie można stwierdzić jednoznacznej odpowiedzi. Będzie tyle opinii, ile ludzi na świecie. Niektórzy będą wierzyć np. w reinkarnację. Może i ja doznam czegoś takiego?
Bywają chwile, gdy człowiek zaczyna coś robić, a potem zdaje sobie sprawę z bezsensowności swoich działań. Absurdalne jest zdobywanie sławy pośmiertnie. Albo kładę się spać i zastanawiam się, czy jest tu ktoś, kogo nie widzę? Czy te dźwięki z wentylacji to tylko zwykły powiew wiatru? A czym jest wiatr, czym jest powietrze? Może oddychamy zmarłymi? Czy to nie obrzydliwa teza? A w końcu: po co tyle pytań? Czy nie można temu tematowi dać spokoju i cieszyć się chwilą teraźniejszą?